historia (do) kartki
...
Małżeństwo / partnerstwo jest jak spacer ... przez wysokie góry, z przepięknie roztaczającymi się i zatykającymi dech w piersiach widokami. Po horyzont z krystalicznie czystą, niczym nie zmąconą, wspólną przyszłością. Krajobrazy piękne ale i z czyhającymi na nich górskimi niebezpieczeństwami. Pokusami zbaczania ze szlaku. Jak również górami oddzielonymi długimi dolinami, ciągnącymi się miesiącami bez wyraźnego sensu i powodu, które nie dodając nic do tej podróży powodują jedynie, że bagaż ich doświadczeń jest coraz cięższy i ... czasem nawet zaczyna uwierać.
Podróż w różną pogodę. Na początku słoneczną a z czasem przeplataną burzami. Okresami uniesień podobnych do aury w raju, kolorowej, pachnącej, usłanej różami i z przeświadczeniem o wieczności trwania. A czasem sztormowej, ze zlodowaceniem na skórze i ... następującej po niej odwilży spływającej w towarzystwie konwulsji w postaci łez, słonego i pełnego żalu ... morza łez.
Dobrze jest w takiej drodze być wytrzymałym i gotowym na wszystkie, nawet te najmniej spodziewane i nie przewidywane znoje podróży. Trasa jest długa. I prowadzi „aż do końca”! Dobrze również, jeśli jest się dojrzałym. Dorosłym przede wszystkim. Psychicznie ... fizycznie również. To "nie załatwi" ich wszystkich problemów ale pomoże szybciej i mniej boleśnie "przejść" przez te trudne okresy. Z mniejszą ilością blizn i otarć.
Ich szlak nie zawsze prowadzi zgodnie z wytyczoną „na początku” na mapie życia trasą. I mimo zarzekania się czy przysięgania, od czasu do czasu, pod wpływem emocji, stresu, zmęczenia czy wręcz chęci ucieczki zbaczają z trasy ... Załamują się, nie dają ... normalnie, po ludzku, rady. Przekraczają granice, nie ustalone przez Nich wcześniej granice możliwości, sądząc, że dzięki wzajemnemu uczuciu ta wzajemność jest bezgraniczna. Wówczas jedno z Nich zaczyna "przenosić" na siebie cały ciężar tej drogi, tego związku. Zaczyna dźwigać coraz więcej i coraz cięższych przypadków. Bagaż zaczyna ciążyć do kresu możliwości aż ... "dość!".
Część z Nich po prostu się rozstaje. Ich drogi się rozchodzą. Dzieląc się dobytkiem po równo lub sprawiedliwie ... znikają każdy w swojej części świata. Własnego i ... z nadzieją, że lepszego. Poddają się. Stają się wypisanymi do końca szarymi kredkami bez rysika, które przestają pełnić swoją funkcję choć ... ślad (rysunki - wspomnienia) tego co ich łączyło i co razem przeszli zostaje. Często wraz z nim niewinne i nie dojrzałe "owoce" ich wspólnej podróży.
Część z Nich, mimo wszystko, staje się silniejsza. Po przejściach, trudach i latach ciężkiej tułaczki i ... mimo wszystko. Wówczas najbardziej pomaga świadomość. Świadomość istnienia ich dwojga, jej i jego. Oni razem, Ona i On, są najważniejsi. Ich relacja, ich dotychczasowa historia, więź, uczucie, wzajemne wspieranie się, towarzystwo ... wspólne przechodzenie przez wszystkie te ciężkie chwile. Pamięć. Nie bagaż. Nie aparat fotograficzny i zdjęcia nim uwiecznione a pamięć, że było się tam właśnie razem. Nie sposób przemieszczania się i jakość podróży, jej komfort czy wszechobecne dzisiaj pieniądze i możliwości z nich wynikające...
I dalej, wszystko jak na początku - przed nimi. Tym razem już mądrzej. Z wyciągniętymi wnioskami. Z pamięcią tych miejsc gdzie było źle. Gdzie droga była zbyt kręta i wyboista i ... coś złego się zaczęło. Z pamięcią aby te miejsca omijać. Nie wracać tam. Nie rozpamiętywać. Z wiedzą o złych nawykach jak koleinach na drodze. Aby w nie nie wpadać i nie poddawać się im. Aby je zamienić na inne, nowe. Wspólnie ... idą dalej.
...
Od teraz już nie droga lecz Oni są najważniejsi:
"Ona - rozdarta ale sklejona, więc prawie jak nowa.
On - trochę pogięty ale rozprostowany, więc prawie jak nowy."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz