piątek, 30 czerwca 2017

the street of Oslo


Po przejechaniu lacznie ponad 1300km (dzisiaj 650) dotarlismy do Norwegii (na granicy robiac zdjecie mostu zgubilem i rozwalilem telefon komorkowy - zdjecie robione z motoru) do Oslo i spedzielismy w Centrum i w Fiordach cale popoludnie i wieczor. A wczesniej "zlapal" Nas na ulicy "Eustachy", zaprosil (koniecznie) do domu na kawe i pokazal swoje motory a pozniej oprowadzil po ciekawych miejscach ...































Ide spac, dobranoc.
Arkadiusz Kopciuch

czwartek, 29 czerwca 2017

Nordkapp - 01 ... z obraczka / ... with wedding ring

Wreszcie sie doczekalam i wyruszylismy na Nasza tegoroczna wyprawe motocyklowa na kolo podbiegunowe. Do Norwegii - na Nordkapp.
Pierwszy dzien moze nie jest zbyt pasjonujacy, po prostu dojazd do Swinoujscia ale ... dokumentacja fotograficzna jest (znikoma ale zawsze ;-).

Finally, I waited and set off for our motorcycle trip to Arctic Circle this year. To Norway - to Nordkapp.
The first day may not be too exciting, just to travel to Swinoujscie but ... photographic documentation is (negligible but always ;-).

Wyjazd z domu przy akompaniamencie gromow i blyskow w totalnej burzy. 657,5 km z Warszawy do Świnoujścia na prom. Przemoknieci ale na miejscu. Idziemy na piwo. ;-)

Dziekuje Ci kochanie raz jeszcze... 


Get out of the house, accompanied by thunder and flashes in a total thunderstorm. 657.5 km from Warsaw to Swinoujscie to the ferry. Soaked but in place. Let's go for a beer. ;-)

Thank you once again my darling ...







Arkadiusz Kopciuch

poniedziałek, 26 czerwca 2017

miejsce i ludzie z pasja


Zawiozlem wczoraj corke na oboz wspinaczkowy na Jure. Nasza piekna Jure - Doline Szklarki. Jak to mowia ludzie skal "w skaly". Oprocz tego, ze klimat miejsca "Szkolne Schronisko Mlodziezowe" przypomnial mi stare czasy internackie. Tabliczki nie spotykane na codzien w miejscach oferujacych noclegi to chyba najwazniejsze co zaobserwowalem to ludzie. 




Wychowawcy i instruktorzy. Pasjonaci skal, gor a przede wszystkim wspinaczki. Na ich twarzach widac bylo spokoj i beztroske zwiazana z konieczoscia funkcjonowania w normalnych warunkach ... chodzenie po ziemi, rozmowy o niczym... ale jak juz tylko zaczynali dzielic sie sprzetem, pakowac szpeje, na ich twarzach pojawial sie grymas radosci i wolnosci pomieszany ze skupieniem. Nic wowczas nie bylo wazniejsze bo ... za chwile z dziecmi mieli "pojsc w skaly".





Dzieci na poczatku lekko zestresowane nowym miejscem szybko sie zaaklimatyzowaly, poznaly, i zaczely wyobrazac jak to bedzie tam "w skalach". Rodzice, ktorzy przywiezli dzieci, zarejestrowali je, dopelnili wszystkich formalnosci: oplacenie, przekazanie wymaganych zgod i ubezpieczen jak i zaswiadczen od lekarza ... i po przydzieleniu do odpowiednich grup i instruktorow, zabraniu sprzetu wyruszylismy "w skaly". A ja z nimi, mimo sprzeciwow corki nie moglem sie oprzec aby zobaczyc jak to realnie wyglada.
I nie zalowalem, wrocilem do domu poznym popoludniem z marzeniem aby tez sie wspinac. Zdaje sobie sprawe, ze to juz chyba nie w tym zyciu ale chcialbym zapewnic synowi (5 lat) razem z corka choc jakas namiastke tego za rok na tym wlasnie obozie.







Arkadiusz Kopciuch