koleiny
Czy zadajecie sobie czasem pytania lub zastanawiacie się ... czy już doszedłem do takiego zmęczenia, że stan ten stał się moim naturalnym stanem, którego nie zauważam i nie traktuje jako niepożądany? Tym samym nie pamiętam już stanu "wypoczętości" i naturalnej żwawości. I że ... nie mam w związku z tym ochoty na żadne dodatkowe aktywności a tym samym wpadam w błędne koło zmęczenia. Pomyślcie. W tej lub innej formie.
Za siebie. Świadomość mam ale przełożenie świadomości na "świat realny" jest jeszcze nie zmaterializowane. Taki dylemat: "jak"? Jak sobie wyobrazić następstwa i przyszłość, tą którą kreuje właśnie teraz brakiem dbania o siebie i "takim" postępowaniem? To nie takie proste. Człowiek ma naturalną tendencję do nie przyznawania się do błędów i usprawiedliwiania się (im wyższa inteligencja tym sprawniejsze uzasadnianie). Nie schlebiam sobie. Każdy tak ma.
To taki stan jazdy rozpędzonym rowerem z góry, w koleinie po wąskim ale dość głębokim strumieniu, z brakiem możliwości wyhamowania czy wyskoczenia z tej koleiny i jednocześnie świadomością, że za chwilę czeka Nas bolesny upadek.
... wiedząc, że tak jest: Jak zwolnić aby się z tego stanu wydostać, wyskoczyć z koleiny czy zahamować?
... lub lepiej: Jak w tą koleinę nie wpadać?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz