miejsce i ludzie z pasja
Zawiozlem wczoraj corke na oboz wspinaczkowy na Jure. Nasza piekna Jure - Doline Szklarki. Jak to mowia ludzie skal "w skaly". Oprocz tego, ze klimat miejsca "Szkolne Schronisko Mlodziezowe" przypomnial mi stare czasy internackie. Tabliczki nie spotykane na codzien w miejscach oferujacych noclegi to chyba najwazniejsze co zaobserwowalem to ludzie.
Wychowawcy i instruktorzy. Pasjonaci skal, gor a przede wszystkim wspinaczki. Na ich twarzach widac bylo spokoj i beztroske zwiazana z konieczoscia funkcjonowania w normalnych warunkach ... chodzenie po ziemi, rozmowy o niczym... ale jak juz tylko zaczynali dzielic sie sprzetem, pakowac szpeje, na ich twarzach pojawial sie grymas radosci i wolnosci pomieszany ze skupieniem. Nic wowczas nie bylo wazniejsze bo ... za chwile z dziecmi mieli "pojsc w skaly".





Dzieci na poczatku lekko zestresowane nowym miejscem szybko sie zaaklimatyzowaly, poznaly, i zaczely wyobrazac jak to bedzie tam "w skalach". Rodzice, ktorzy przywiezli dzieci, zarejestrowali je, dopelnili wszystkich formalnosci: oplacenie, przekazanie wymaganych zgod i ubezpieczen jak i zaswiadczen od lekarza ... i po przydzieleniu do odpowiednich grup i instruktorow, zabraniu sprzetu wyruszylismy "w skaly". A ja z nimi, mimo sprzeciwow corki nie moglem sie oprzec aby zobaczyc jak to realnie wyglada.
I nie zalowalem, wrocilem do domu poznym popoludniem z marzeniem aby tez sie wspinac. Zdaje sobie sprawe, ze to juz chyba nie w tym zyciu ale chcialbym zapewnic synowi (5 lat) razem z corka choc jakas namiastke tego za rok na tym wlasnie obozie.
Arkadiusz Kopciuch
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz