czwartek, 15 czerwca 2017

w drodze do... / on the way to...




Dzisiejszy dzien, poza roznorodnoscia miejsc, w ktorych przebywalem ze wzgledu na spotkania uplymal w podrozy do Sopotu. Ale po kolei. 

Umowilem sie z Magda na lunch by porozmawiac o Kacperku. Miejsce spotkania zostalo ustalone mgliscie (dla mnie), wiec chwile kluczylem po bazarze (nie moglem nie wyciagnac aparatu, gra kolorow az krzyczala domagajac sie fotografowania) zanim trafilem do restauracji pod nowatorska i czesto uzywana zartobliwie nazwa „Rejczel”.



 

Po lunchu, uzgodnieniu planu dzialania jak i umowieniu sie i potwierdzeniu pierszych spotkan udalem sie do domu po walizke. Zabierajac po drodze corke z treninu (climbing), pojechalismy odstawic auto i udalismy sie spacerem na Dworzec Zachodni. Po drodze zachaczajac o Costa Coffee na tzw. kolacje z kawa.



Na dworcu okazalo sie, ze nasze „pendolino” jesli przyjezdza i jedzie, jest szybkie ale w pierwszej kolejnosci trzeba na nie poczekac 45 minut (opoznienie). Tak, pozdrawiamy kierownictwo PKP INTERCITY. ;-) Ale ... nie ma tego zlego ... na dobre nie wyszlo. Dzieki temu moglem oddac sie, poza rozmowa z corka, cwiczeniu spostrzegawczosci i … relacje mozecie zobaczyc ponizej. Jest po 1szej w nocy wiec … zdjecia musza wystarczyc za caly opis. Mam nadzieje, ze tak bedzie. ;)














Pociag to juz jedynie odpoczynek i wyczekiwanie to przy muzyce, to na rozmowie z corka lub obrabianiu zdjec z calego dnia. Do Sopotu doratlismy po 23ciej i z pomoca TAXI przed polnoca witalismy sie z zona.



Jutro tez bedzie dzien wiec … dobranoc.
Arkadiusz Kopciuch

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz