Dzisiejszy dzien, poza roznorodnoscia miejsc, w ktorych przebywalem ze wzgledu na spotkania uplymal w podrozy do Sopotu. Ale po kolei.
Umowilem sie z Magda na lunch by porozmawiac o Kacperku. Miejsce spotkania zostalo ustalone mgliscie (dla mnie), wiec chwile kluczylem po bazarze (nie moglem nie wyciagnac aparatu, gra kolorow az krzyczala domagajac sie fotografowania) zanim trafilem do restauracji pod nowatorska i czesto uzywana zartobliwie nazwa „Rejczel”.
Na dworcu okazalo sie, ze nasze „pendolino” jesli przyjezdza i jedzie, jest szybkie ale w pierwszej kolejnosci trzeba na nie poczekac 45 minut (opoznienie). Tak, pozdrawiamy kierownictwo PKP INTERCITY. ;-) Ale ... nie ma tego zlego ... na dobre nie wyszlo. Dzieki temu moglem oddac sie, poza rozmowa z corka, cwiczeniu spostrzegawczosci i … relacje mozecie zobaczyc ponizej. Jest po 1szej w nocy wiec … zdjecia musza wystarczyc za caly opis. Mam nadzieje, ze tak bedzie. ;)
Jutro tez bedzie dzien wiec … dobranoc.
Arkadiusz Kopciuch
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz